Jak zmienić sposób myślenia i czuć się z tym dobrze






Jak zmienić sposób myśleniaW moim kolejnym wpisie chcę pokazać Ci, jak zmienić sposób myślenia, aby stać się Panem swojego losu, mieć realny wpływ na kształt swojego życia i czuć się z tym po prostu świetnie 🙂

Przyznam się od razu, że myśli o własnej działalności kołatały w mojej głowie już od wczesnych lat studiów.

Jaki wpływ na to mieli moi rodzice, którzy sami byli na swoim mniej więcej od połowy lat 90-tych, ciężko mi ocenić.

Nigdy specjalnie mnie nie zachęcali do wybrania tej drogi, być może nauczeni własnymi doświadczeniami, zniechęceni koniecznością ciągłego monitorowania przepisów i przypadkami kar finansowych nałożonych przez dociekliwych, dbających o dobro kraju i jego mieszkańców urzędnikami.

Z ich strony zawsze był nacisk na szkołę, studia, dobre oceny… a mnie daleko było do spełnienia ich oczekiwań 🙂

Pierwszy kontakt z e-marketingiem

Patrząc z perspektywy czasu trochę żałuję, że wcześniej nie zainteresowałem się bliżej możliwościami jakie w dzisiejszych czasach daje internet i ogólnie pojęty e-biznes.

Mogę sobie tylko wyobrazić w jakim byłbym dzisiaj miejscu, jaką wiedzę bym posiadał i ile bagażu doświadczenia mógłbym do tego czasu zebrać.

Pierwszą interakcją ze światem www, jaką podjąłem jeszcze w czasach liceum, było napisanie opowiadania z mojej gry w Championship Manager 97/98 dla strony Liga Championship Managerów, którą prowadził niejaki Profesor (swoją drogą prawdziwy profesor anglistyki z bodajże Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu – dla ciekawych screen ze strony z 2002 r. http://web.archive.org/web/20020331114841/http://www.cm3.org.pl/).

Później było zwycięstwo w konkursie wiedzy nt Championship Managera organizowane przez inny serwis, istniejący do dzisiaj http://www.cmrev.com/ i propozycja współpracy od ówczesnego redaktora naczelnego Speeda.

A ja wtedy dumnie odpowiedziałem: “Dziękuję, ale niedługo ruszam z własną stroną!”. No tak, pewnie domyślacie się, że nic z tego nie wyszło 🙂

Ach, gdybym wtedy był mądrzejszy, ile mógłbym się nauczyć. Niestety, moje zainteresowanie tematem twórczym ucichło na wiele lat.

Ale gdzie ten wspomniany e-marketing? Otóż za drugi kontakt (chociaż bez jakiejkolwiek interakcji) uważam trafienie na stronę Piotrka Majewskiego i zapisanie się na jego newsletter.

W tamtym czasie, a były to okolice marca 2009, byłem bardziej zajęty “studiowaniem” i organizowaniem kolejnego wyjazdu wakacyjno-zarobkowego za granicę niż poznawaniem tajników internetowego biznesu.

Utworzyłem po prostu nową zakładkę “marketing” w moim kliencie pocztowym i kierowałem tam wszystkie maile powiązane z Piotrkiem, gdzie miały oczekiwać na tzw. “wolną chwilę” do przeczytania.

Oczywiście, historia lubi się powtarzać, a wiedza będąca w zasięgu ręki musiała poczekać na lepsze czasy.

W końcu nadszedł czas na trzeci “kontakt” – do 3 razy sztuka? 🙂 Oby. Nie no, nie ma oby. Teraz musi mi się udać stworzyć coś własnego, nie ma opcji, żeby się nie udało.

Wszystko zależy ode mnie samego, nikt inny nie zapewni mi życia, o jakim marzę. Mogę czekać na moment, aż będę gotowy do zmian i wdrożenia swojego idealnego pomysłu na biznes.

Ale taka chwila może nigdy nie nastąpić, dlatego biorę sprawy w swoje ręce i zaczynam działać! Choćby to były małe rzeczy na początek, polecam taką postawę i Tobie. Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć zmieniać swoje życie 🙂

Początki nowego spojrzenia

Nie będę tutaj już rozwodził się nad historią mojego dotychczasowego życia, bo kto by chciał to czytać 🙂

W każdym razie bodźcami, które zaczęły mnie coraz bardziej popychać do poszukiwania swojej własnej drogi zawodowej, były:

  1. Rozczarowanie sposobem, w jaki tworzone są systemy informatyczne, szczególnie te zamawiane przez administrację państwową.

    Nie twierdzę, że wszystkie projekty z tej działki pozostawiają u każdego ślady na psychice. Być może ja akurat miałem pecha.

    Ale patrząc na to z drugiej strony, można powiedzieć, że szczęśliwym zbiegiem okoliczności ta sytuacja pomogła mi w określeniu celu, do którego chcę dążyć.

  2. Niechęć do odbierania i wykonywania poleceń od innych 🙂 – to akurat chyba dobrze jest znane każdemu z Nas (chociaż niektórzy lubią, jak im się powie co mają zrobić).

    Czynnik ten jest szczególnie spotęgowany, kiedy polecenie wiąże się z wykonaniem pracy, której straszliwie nie znosimy, a co gorsza nie widzimy w niej sensu.

    Na przedsiębiorcę czekają również i takie zadania, ale świadomość robienia czegoś dla własnych zysków i na swój rachunek bardzo pomaga.

    Często jest też możliwość zlecenia takiego zadania na zewnątrz, np. do kogoś kto akurat lubi takie zajęcie 🙂

  3. Niemożność wskoczenia na “stołek” programisty, pomimo prób ciągłej nauki po godzinach. Zawsze w pracy było coś innego do zrobienia – a to testy, a to analiza, a to dokumentacja.

    Zacząłem się zastanawiać, czy to aby na pewno jest dla mnie?

    Jeśli tak samo zastanawiacie się, czy to co robicie to jest to, co chcielibyście robić do końca Waszego życia, i odpowiedź nie jest jednoznacznie pozytywna, to być może jest to moment do podjęcia przez Was pierwszych działań.

Po pierwszych miesiącach na etacie, pełnych całkowitego zaangażowania, nierzadko także w domu, przyszedł czas lekkiego zniechęcania i uzmysłowienia sobie, że tak naprawdę męczy mnie ta praca i nie wynoszę z niej większej satysfakcji.

Oliwy do ognia dolał projekt, który ciągnął się od roku i w którym nieraz doświadczałem konfrontacji z osobami z zewnętrznych firm, z którymi delikatnie mówiąc nie chciałbym już mieć nic więcej do czynienia 🙂

Co gorsza, moja pensja jako osoby z 1,5 roku doświadczenia była naprawdę kiepska, co też nie wpływało pozytywnie na samopoczucie.

Mniej więcej na przestrzeni tych miesięcy natrafiłem w sieci na opis programów partnerskich.

Zorientowałem się na czym to polega, a następnie szybko zakupiłem znaleziony kurs (za ok. 160 zł – Fioletowy partner – autorem jest Lech Baczyński ze strony http://www.arystoteles.pl/pp5000/) i przystąpiłem do edukacji.

W tamtym czasie nawet zagadnienia własnego hostingu i domeny nie były dla mnie tak oczywiste, więc muszę szczerze przyznać, że kupno owego kursu, pomimo że większość informacji w nim zawartych można znaleźć za darmo w internecie, uważam za udane.

Zresztą wszystkie jak dotąd wydane pieniądze na kursy i książki traktuję jako koszty inwestycji, których nie żałuje, chociaż trudno mi ocenić ich wskaźnik ROI (Return of Investment czyli zwrot z inwestycji).

Uważam bowiem, że chociaż miałbym dowiedzieć się z każdego takiego kursu lub książki tylko jednej rzeczy, która pomogła by mi w zrozumieniu danego mechanizmu lub podsunęła jakiś pomysł, to było warto.

Szybko podjąłem decyzję o stworzeniu swojej pierwszej strony typowo pod program partnerski.

Skupiłem się na aspektach technicznych i wyglądzie, co zajęło mi około tygodnia, zamiast na tworzeniu treści.

Jednak nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że tworzę stronę pod bardzo niszowy produkt, bez sprawdzenia nawet w Google Adwords kilku słów kluczowych, czy to ma jakiś sens.

Okazało się, że sensu większego nie było, a ja musiałem przeanalizować swoje pomysły.

Jak zmieniłem sposób myślenia – punkt zwrotny

Bodźcem, który okazał się kamieniem milowym w procesie mojej zmiany, było przeczytanie książki, którą część z Was pewnie zna lub chociaż kojarzy.

Jest ona często wspominana przez ludzi, których czytałem i słuchałem, a która tak samo jak mnie ostro namieszała w głowie. Tą książką jest “Bogaty ojciec, biedny ojciec” Roberta Kiyosakiego.

W książce tej Robert pokrótce przedstawia historię swojego życia, ale głównym jego celem jest pokazanie czytelnikowi innego spojrzenia na temat systemu, w jakim żyjemy i pracujemy.

Szczególnie ciekawe wydało mi się przedstawienie systemu edukacji, który wg autora z jednej strony jest bardzo istotny w życiu każdego człowieka, a z drugiej przygotowuje nas, a raczej zmusza m. in. do podążania ścieżką, którą podąża większość ludzi.

Ścieżką, która kieruje do nieustannej konsumpcji, pracoholizmu oraz życia ponad stan.

Wiele rzeczy, o których w tej książce przeczytałem, utwierdziły mnie w przekonaniu, że muszę coś zmienić w swoim życiu.

Wyzwoliły energię, aby szukać dalej potrzebnej wiedzy i inspiracji. Od tego momentu nie było chyba dnia, abym nie przeczytał chociaż jednej przydatnej informacji, która w połączeniu z innymi buduje u mnie poczucie większej pewności i woli działania.

Namnożyło się przez to wiele książek oczekujących na przeczytanie, m.in. “Obudź w sobie olbrzyma” Anthonego Robbinsa, “Bogaty albo biedny” Harva Ekera czy “Crush It” Gary’ego Vaynerchuka – swoją drogą polecam chociażby zobaczyć ich krótkie wystąpienia na youtube.com.

To był dla mnie efekt takiej samonakręcającej się spirali wiedzy i motywacji – teraz już nie ma dla mnie odwrotu 🙂

Reasumując:

Pierwsza rzecz, jaką musisz zrobić, to zmienić swój sposób myślenia!

Musisz sobie odpowiedzieć na za…. ważne pytanie: Co lubię w życiu robić? I zacznij to robić!

Szczerze, to pytanie pozostaje dla mnie wciąż bez jednoznacznej odpowiedzi. Ale wiem jedno – wiem, że szukam i będę szukał swojej drogi, a ucieranie wytartej ścieżki pozostawię innym.

I Tobie też tego serdecznie życzę!

I to nie jest tak, że będę wytyczał zupełnie nowe ścieżki i odkrywał na nowo koło. Chcę korzystać z doświadczeń innych, ale te nigdy nie zastąpią mi własnych potknięć i porażek.

I Ty też musisz to zrozumieć i wziąć się do roboty. Choćby do czytania, to proponowałbym na początek – zdobywanie wiedzy może rozbudzić w Tobie pokłady energii, o jakich Ci się nie śniło.

A to, jak zmienić sposób myślenia niech nie zaprząta Ci głowy – u mnie to był naturalny proces.

A jak wygląda u Was kwestia motywacji do działania?

A może jednak jesteście zadowoleni z pracy na etacie?

A może nie możecie znaleźć pracy (tak jak ja przez długi czas)?

Zapraszam do komentarzy, chętnie podyskutuję.

Spodobał Ci się ten wpis?

Jeśli tak, zostaw swój e-mail, jeśli chcesz być na bieżąco z nowymi wpisami.

W każdej chwili możesz się wypisać!

Komentarze

komentarze

Przeczytaj poprzedni wpis:
Droga do sukcesu oraz jej poszukiwania

Po co ten blog?  Głównie po to, aby zobaczyć, czy podołam wyzwaniu regularnego blogowania, czy zainteresuję i przyciągnę kogokolwiek, kto chciałby...

Zamknij